Nowy Rok zaczęliśmy z mnóstwem energii i ochotą na robienie nowych rzeczy. I robimy - oprócz wszystkiego, co robimy razem, każdy to, co lubi i we własnym zakresie. No, bo przecież mamy się tu rozwijać, tak? Toteż się rozwijamy! A przynajmniej taki jest plan!
Mimo to znów zaczyna się robić dość rutynowo. Szkoła, biuro, lekcje rumuńskiego. W domu - zakupy, gotowanie i sprzątanie. Czasem wyjdziemy na piwo, czasem zagramy w DiXit. Odwiedzają nas znajomi i wtedy imprezujemy. Ot, normalka.
Żeby od tej rutyny nie zgłupieć do reszty, postanowiliśmy z Alvaro ruszyć zady z domu i pojechać w kraj. Jest ku temu jeszcze jeden, ważniejszy powód. W Arad, oddalonym od Bukaresztu o 550 km, nasi przyjaciele również realizują EVS-owy projekt. Anna i Ana z Gruzji oraz dwóch Francuzów - Sean i Clemont. Z tym, że ich projekt kończy się już w tym miesiącu, więc poczuliśmy się w obowiązku, by ich odwiedzić i się pożegnać. Bóg jeden wie, czy jeszcze kiedyś się spotkamy. Taki jest urok znajomości zawiązanych w międzynarodowych warunkach. Mimo wszystko czujemy się jakoś ze sobą związani i chcielibyśmy ten rozdział w Rumunii zamknąć, licząc na to, że kontakt utrzyma się, a jeśli będzie okazja, zobaczymy się, gdziekolwiek by to nie było.
A zatem jutro z samego rana ruszamy w trasę. STOPEM! Nareszcie! Mój kciuk już był trochę smutny. Jakimś sposobem jestem ostatnią z naszej ekipy, która jeszcze tu w Rumunii nie stopowała (choć ogólnie z początku byłam jedyną, która w ten sposób w ogóle podróżowała). Czas na mnie! Stopowanie w Rumunii to podobno pestka. Choć słyszałam też, że generalnie dość popularne jest tutaj podwożenie się za pewną opłatą z miasteczka do miasteczka. Głównie dlatego, że lokalne PKSy trochę jeżdżą jak chcą, a pociągi okrutnie się wloką. Warto więc nadmienić "Nu am bani" co oznacza po prostu nie mam pieniędzy. Jutro w końcu przekonam się, czy rzeczywiście jest tak, jak piszą autostopowicze na forach. Kciuk w górę i do przodu!!!!! Kolejny wpis oczywiście z wrażeniami zarówno z podróży, jak i z weekendu samego w sobie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz