Ok, na początek część trochę opisowa, może się Wam wydać nudnawa, nie krępujcie się - można to ominąć, dalej jest coś-na-kształt-słowniczka. Słowniczek wprawdzie też będzie dość opisowy, zawierający wskazówki kiedy jakiego zwrotu używać, jak go wymawiać i tak dalej. Mam nadzieję, że mimo to będzie w miarę czytelny.
Rumuński łatwy nie jest. Ma parę dziwnych dźwięków, których odpowiedników trudno szukać w polskim, jest kilka pułapek gramatycznych... Ogólnie jednak rzecz ujmując jest to szalenie sympatyczny język i osobiście im dłużej go słucham, tym ładniej mi brzmi.
Przed przyjazdem tutaj, od wielu osób słyszałam: "Aaa, przynajmniej z rumuńskim nie będziesz mieć problemu, rosyjskiego się uczyłaś, cyrylicę znasz." OTÓŻ NIE! Pierwsza i najważniejsza sprawa!
Rumuński jest językiem romańskim!
Brzmi logicznie, prawda? Jakoś sporo osób o tym zapomniało, zapewne z racji, że to była republika radziecka, i że naokoło same kraje słowiańsko-języczne. Fakt, to może człowieka zmylić. Zatem pierwsza lekcja- bardziej pomoże Ci tu znajomość hiszpańskiego, czy francuskiego. Wprawdzie też nie ma co się nastawiać na zrozumienie, zwłaszcza mówionego rumuńskiego, bo jednak odległość robi swoje a języki ewoluują jak szalone. Ale przy pisanym trochę rzeczy może pomóc. Są też naleciałości z rosyjskiego, ale minimalne - kilka(dziesiąt?) słów.
No, dobra, a teraz rzeczy bardziej praktyczne. Savoir-vivre przede wszystkim, więc na początek kilka zwrotów grzecznościowych (sylaby podkreślone to te, na które pada najmocniejszy akcent):
Dzień dobry - w zależności od pory, jest kilka opcji. Najłatwiejszą i najbardziej uniwersalną jest Bună ziua , (czyt. buny ziła), czyli dosłownie "dobry dzień". Rano można też powiedzieć Bună dimineaţa (czyt. buny diminaca) a wieczorem Bună seara (czyt. buny sara).
Do widzenia - najpopularniejsze jest La revedere (czyt. la rewedere), czyli "do zobaczenia". Dla bardziej ambitnych - O zi bună (czyt. o zi buny), czyli "dobrego dnia", a wieczorem Seara bună (czyt. sara buny), czyli "dobrego wieczoru". Uwaga na to ostatnie! Może być łatwo pomylone z Sărut mâna, które, z tego, co wiem, oznacza coś w stylu "Całuję rączki" i, choć jest zwrotem dość powszechnie używanym jako "dziękuję", może być źle odebrane przez mężczyzn...
Dziękuję - pomijając tekst o cmokaniu się po łapach, w rumuńskim istnieje najnormalniej w świecie czasownik dziękować (a mulţumi). Formą dziękuję będzie mulţumesc (czyt. mulcumesk), a dziękujemy - mulţumim (czyt. mulcumim). Często można się też spotkać z Merci lub Merci frumos (czyt. mersi frmos)
Nie ma za co - Cu placere (czyt. ku placzere), dosłownie "z przyjemnością"
Proszę - w przypadku "poproszę coś", np. w sklepie mówimy co chcemy i kończymy zwrotem Vă rog (czyt. wy rog). W przypadku, gdy kogoś nie dosłyszeliśmy, mówimy Poftim?. To takie grzeczniejsze "Co?"
Przepraszam - Mă scusaţi (czyt. my skusac). Można też coś w stylu Scusa, jak we włoskim, i prawdopodobnie też będzie zrozumiałe.
Nie mówię, nie rozumiem - absolutna podstawa, jedyne zwroty oprócz "dziękuję", których używałam przez kilka pierwszych tygodni tutaj. Nie mówię po rumuńsku - nu vorbesc romaneşte (czyt. nu worbesk romaneszte). Nie rozumiem - nu inţeleg (czyt. nu inceleg)
Rzeczy praktyczne, cz. 1. Czyli gdzie coś jest, czy ile kosztuje. Pułapką przy takich zwrotach jest to, że jeśli spytacie po rumuńsku, dostaniecie też odpowiedź po rumuńsku. A wtedy - patrz: nie mówię, nie rozumiem, i jest szansa, że rozmówca spróbuje powtórzyć dokładnie to samo, tylko głośniej. A wtedy - ponownie patrz: nie mówię, nie rozumiem, i jest szansa, że dorzuci jakieś gesty, które jednak pomogą Wam zrozumieć (Rumuni to pomocny naród). A wtedy będziecie mogli wykorzystać zwrot mulţumesc!
Gdzie jest? - Unde e? (czyt. unde je?) Na końcu takiego zdania oczywiście dorzucacie nazwę miejsca, którego szukacie, ulicę, cokolwiek. Wsłuchując się w potok rumuńskich słów wylewanych przez zaczepionego przechodnia możecie spróbować wyłapać dreapta (czyt. drapta) lub stănga (czyt. stynga), czyli prawo i lewo. Ewentualnie înainte (czyt. ynajnte) czyli prosto. I to już może jakoś Wam pomoże dotrzeć do celu.
Ile kosztuje? - Cât costă? (czyt. kyt kosty?). Tu pojawia się kwestia numerków. Jeśli sprzedawca skuma, że nie rozumiecie, gdy powie Wam, "patruzecesisapte", może okazać się na tyle pomocy, że powie pojedynczymi cyframi - np. cztery siedem zamiast czterdzieści siedem. A zatem liczby od 1 do 10:
Unu, doi (albo două), trei, patru, cinci, şase, şapte, opt, nouă, zece
czyt. unu, doi/doua, trei, patru, czincz, szase, szapte, opt, noua, zecze.
Teraz możecie się też pochwalić na salonach, że umiecie liczyć do dziesięciu po rumuńsku. Tadaaa! :)
Ok, na koniec (choć nie jest to ostatnia notka językowa), kilka ciekawostek:
După po rumuńsku znaczy "później". Często to słowo słyszę nawet od dzieci, po jakimś czasie przestaje być pocieszne, ale na początku zawsze się śmiałam.
Pierdut - forma przeszła od czasownika "zgubić". Na ogłoszeniach o zaginionych psach, czy kotach zawsze nagłówek krzyczy wielkimi literami PIERDUT. Z tego jeszcze się nie przestałam śmiać...
Ceapă - czyt. ciapa. Cebula.
No i teraz możecie powiedzieć "după am pierdut ceapă", a jakby się ktoś czepiał, to wszak to tylko historia o tym, jak zgubiliście cebulę...
Idąc w Sylwestra rano przez plac targowy z polskimi przyjaciółmi, którzy mnie odwiedzili, usłyszeliśmy nagle wrzask BOMBY-RAKIETY-PETARDY!!!! Też łatwo było zrozumieć, a i radość wielka. Lopata to też łopata. Ale są i słowa, które robią trochę zmyłkę. Na przykład calculator to komputer.
Z drugiej strony, można łatwo udowodnić, że rumuński jest bardzo prosty. No bo, kto z Was nie zrozumie zdania:
Calorifer e defect. Trebuie reparat.
No, czyż to nie jest piękne?
Słowniczek będzie kontynuowany, czekam na sugestie, czego chcielibyście się z niego dowiedzieć.
LA REVEDERE!