poniedziałek, 17 listopada 2014

Nauka-zabawa-zabawa-nauka-zabawa-zabawa-zabawa-zabawa…



Jak wiecie, miałam szczęście dostać możliwość wyjazdu na tygodniową wymianę zagraniczną organizowaną przez stowarzyszenie, które gości nas w Bukareszcie. Na dziesięć dni zawitali do Horezu w Rumunii młodzi ludzie z czterech krajów- Rumunii, Włoch, Hiszpanii i Turcji. Ja tu niby robię za reprezentantkę Rumunii, ale w gruncie rzeczy jestem poniekąd atrakcją, z racji bycia jedyną Polką. Zwłaszcza, że zostałam wkręcona w aspekty organizacyjne- drobiazgi typu przykleić plakat do ściany, wrzucać zdjęcia na facebookową grupę, dbać o szczegóły logistyczne. Ci, którzy mnie dobrze znają, wiedzą doskonale, że lubię takie wyzwania, a tym razem dodatkowo mam okazję obserwować wymianę młodzieżową „od kuchni”. Jedyna w swoim rodzaju szansa, z której nie mogłam nie skorzystać.


Około trzydzieści osób, wszyscy zwariowani i chętni do zabawy, ale też nauki. Tematem wymiany jest „E.U. and me”. Założenie jest takie, by zbudować sieć kontaktów z różnych krajów, poznać nowych ludzi, ich kulturę, ale także opinię o Unii Europejskiej, o społeczeństwie Europy, zderzyć poziom świadomości młodych z różnych krajów. A wszystko okraszone elementami edukacji pozaformalnej, zabawy, kreatywności, że nie wspomnę o codziennych imprezach J W ciągu dnia- warsztaty, dyskusje, tworzenie prezentacji i plakatów. A po godzinach: wieczory kulturalne- każdy z krajów przygotowuje coś na temat swojej ojczyzny. Muzyka, tańce, alkohol, jedzenie… wyjątkowa okazja, żeby dotknąć trochę innej kultury.


Nie przypuszczałam, że przyjechawszy do Rumunii będę miała możliwość spróbować  tureckich słodyczy, wypić hiszpańskie wino i zatańczyć włoskie tradycyjne tańce. Mieszanka kulturowa jest niewiarygodna, stykają się różne kultury, religie, punkty widzenia na różne sprawy. Do piątej nad ranem siedzimy ze szklanką piwa w dłoni rozprawiając o muzyce, religii, pracy w organizacjach pozarządowych, opowiadając śmieszne historyjki i poważne historie, grając w karty i fałszując do mikrofonu przy akompaniamencie piosenek z youtube’a. A w ciągu dnia staramy się wspólnie rozgryźć Unię Europejską i przy okazji dobrze się bawić.




Siedzę tu dopiero trzeci dzień, a mam poczucie, że minęło dużo więcej czasu. Jeszcze sporo przed nami- jutro wybieramy się na zwiedzanie Sibiu, potem kolejne warsztaty, kolejne imprezy, kolejne dyskusje.




Mam nadzieję, że nie jest to ostatni tego typu projekt, w którym biorę udział. Zaczyna mi się to naprawdę podobać. Mam poczucie, że naprawdę robię coś dla innych, ale też dla siebie. I że faktycznie zaczynam robić to, po co naprawdę przyjechałam do Rumunii- szukam pomysłu na swoje życie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz