piątek, 14 października 2016

Druga rocznica i... pożegnanie

Mijają dziś dwa lata, od kiedy stanęłam na rumuńskiej ziemi. I ja wiem, że to już będzie brzmiało nudno, ale... gdyby mi ktoś wtedy powiedział...

Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że to szare, paskudne na pierwszy rzut oka miasto stanie się moim drugim domem, nie uwierzyłabym.
Gdyby mi ktoś powiedział, że zamiast planowanych dziewięciu miesięcy spędzę tam dwa lata, nie uwierzyłabym.
I tak dalej, i tak dalej...

Piszę już z Polski. Wróciłam pod koniec września. Nie pytajcie mnie, czy na stałe. Na razie wiem, że Rumunię będę odwiedzać, wpadać tam, mam nadzieję, że zwiedzać to, czego nie udało mi się zobaczyć przez te dwa lata. Czy kiedyś wrócę tam na dłużej? Możliwe. Wielokrotnie śmiałam się, że Rumunia uzależnia. Jak widziałam moich znajomych z wolontariatu, którzy wrócili do swoich krajów na chwilę, a potem sprowadzili się od nowa do Rumunii. Jak widziałam ludzi, którzy tak jak ja, przyjechali na jakiś czas i ten "jakiś czas" ciągle się wydłużał.

Rumunia uzależnia. I mnie też uzależniła :)

Blog teraz już oficjalnie raczej zdechnie. Mam nadzieję, że przy okazji wyjazdów do Rumunii, odwiedzin itp. będę miała okazję znów zobaczyć coś ciekawego, co będzie warto tu opisać. Wtedy postaram się to robić. Ale regularnych wieści (których i tak już od jakiegoś czasu nie bywało zbyt wiele) już nie będzie. Mimo wszystko, mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam Wam kraj, który tak często mnie zachwycał i zaskakiwał.

Do przeczytania! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz