Słowo wyjaśnienia:
Choć blog w założeniu miał być o moim życiu tu i o
różnościach rumuńskich, do tej pory skupiałam się bardziej na przeżyciach
związanych z wolontariatem. Teraz, gdy projekt się skończył, a moja nowa praca
nie będzie pasjonująca na tyle, żeby się o niej rozpisywać, myślę, że będą się
tu pojawiać głównie notatki o Rumunii i Bukareszcie. Zapewne jakoś podzielone
tematycznie- język, kulinaria, miejsca… Zobaczymy, co jeszcze. Wciąż odkrywam
Rumunię i Ona wciąż mnie zaskakuje.
Wszelkie sugestie mile widziane, e-mail: pojechaładorumunii@gmail.com
„Nie wiem dlaczego,
ale kiedy podróżuje się po obcych krajach, to po powrocie ludzie przede
wszystkim pytają: >Co tam jadłeś?<. Sam też o to zwykle pytam. To tak,
jakby kulinarne odmienności najwięcej mówiły o obcej kulturze. Zresztą może i
tak jest.”
Jarosław Grzędowicz,
„Pan lodowego ogrodu”
No, to zaczynamy od sekcji kulinarnej. Chyba rzeczywiście
tak jest, że jedzenie jest jednym z najistotniejszych wyznaczników kultury.
Może też dlatego, że jest kwestią dość kluczową dla egzystencji i rzeczą na
ogół ogólnodostępną. Ciężko zamknąć to w jednej notatce, więc myślę, że temat
spożywczy będzie się tu przewijał często.
Zaczniemy od piekarni. Kiedyś już wspominałam, że Rumunia
obfituje w piekarnie otwarte przez cały dzień, aż do wieczora. Można tam kupić
wiele różnych rzeczy i to najczęściej wcale nie pieczywo w tradycyjnym tego
słowa znaczeniu - czyt. chleby i bułki. Zależnie od tego, czego możemy się spodziewać
w danej piekarni, znajdziemy je pod różnymi nazwami:
- Brutarie – tradycyjna piekarnia, często będzie z dopiskiem „la cuptor de lemn”, co znaczy, że mają drewniany piec, w którym produkują swoje wyroby,
- Patiserie – ciastkarnia,
- Gogoserie – pączkarnia,
- Covrigarie – obwarzankarnia (???), czyli tam będzie można kupić wszelkiej maści precle i obwarzanki.
Bardzo często Patiserie, gogoserie i covrigarie występują
razem, czyli w jednej takiej piekarni można kupić wszystkiego po trochu.
Jeśli chodzi o „normalne” pieczywo, to są oczywiście chleby
krojone, niekrojone, tostowe, pakowane, wypiekane na miejscu, wielozbożowe, z
ziarenkami, są bułki, bagietki i wszystkie inne tego typu. Jak w Polsce, nie ma
co się nad tym szczególnie rozwodzić.
Natomiast we wszystkich pozostałych „eriach” można znaleźć
prawdziwe rarytasy.
1.
1. Placinta – czyli po prostu ciasto.
Placinta jest
ciastem które jakoś mi przypomina francuskie, ale jest jakby bardziej puchate.
Kiedyś się dowiem, jak się to robi, wtedy dam Wam znać konkretnie i pewnie się
okaże, że ani z francuskim ani z puchatym nie ma to nic wspólnego…
Z placintą jak z
ludźmi- liczy się to, co ma w środku. A w środku może mieć dużo różnych rzeczy.
Placinta cu branza sarata jest ze słonym białym serem. Cu
branza dulce jest z serem słodkim. Może być też cu branza si stafide, a
to znaczy, że w pakiecie do sera dostaniemy rodzynki. Cu mere to z jabłkiem, a cu
sunca to z szynką. Placinty
bywają słodkie, bądź wytrawne, co, kto woli. Kosztuje od 2 do 4 lei, zależnie
od miejsca i dodatków. Można się najeść.
2. Covrig
Czyli po prostu precel. Albo obwarzanek, zależy, w którym regionie
Polski jesteś.

Koszt – od 1 do 2,5
lei. Polecam na przekąskę albo drugie śniadanie.
Covrigi można też dostać w formie paczek malutkich
precelków, w supermarketach. Te są raczej chrupkie i twarde, mniej
„pieczywowate”.
3. Gogoașa
Na półce sklepowej widnieć będzie jako gogoși, bo tak brzmi liczba
mnoga. Gogosi to pączki. Wspominałam o nich przy okazji Tłustego Czwartku.
Istnieją zasadniczo w dwóch odmianach- nadziane, albo nie. Nienadziane nazywają
się zwyczajnie simplu i mają formę zawiniętego wałeczka. Nadziane najczęściej
są w kształcie pieroga i w środku mogą być wypchane czekoladą, wanilią, owocami
lub serem w wersji słonej lub słodkiej. Jeśli zamawiacie gogoasę,
prawdopodobnie pani w piekarni zapyta: „Cu zahar?”, czyli, czy chcecie z
cukrem pudrem. I, o dziwo, nawet te ze
słonym serem smakują rewelacyjnie, jeśli się je utapla w słodkiej posypce!
Koszt- od 1 do 3 lei.
Na razie tyle. Myślę, że temat będzie się rozwijał, rumuńska kuchnia, mimo, że podobna do polskiej jest szalenie ciekawa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz