środa, 18 lutego 2015

Budujemy drużynę! + Półmetek

Ostatni weekend spędziliśmy jedenastoosobową grupką w Sinai- to takie tutejsze Zakopane, kurort zimowy, jeden z najpopularniejszych w kraju. Nasza szóstka, oraz kilka innych osób zaangażowanych w projekt zebrała się na trzy dni razem w domku w górach, żeby się zintegrować. I nie chodzi o trzy dni siedzenia i imprezowania. Spędziliśmy czas na warsztatach mających na celu zrobienie z nas EKIPY jeszcze bardziej niż do tej pory.



Mogłoby się wydawać, że skoro mieszkamy ze sobą i pracujemy już od kilku miesięcy, skoro spędzamy ze sobą czas niemal 24/7, nie jest nam coś takiego potrzebne. Ale okazało się, że spojrzenie z innej perspektywy na pewne rzeczy bardzo pomaga i naprawdę można w ten sposób jeszcze bardziej zacieśnić więzi. Rozmowy w czasie warsztatów dały nam możliwość poznania się od nieco innej strony, odkrycia czegoś o sobie. Zabawy natomiast stanowiły świetny element rozrywkowy, same warsztaty wszak byłyby być może  nudne.




Przyszło nam zmierzyć się z kilkoma zadaniami. Musieliśmy pracować zespołowo, by osiągnąć rezultaty. Na przykład przeprowadzić jedno z nas przez labirynt. Albo wypracować jak najlepszą strategię przetrwania na pustyni. Mogłoby się wydawać, że to w jakiś sposób głupiutkie, a tymczasem praca zespołowa, choćby w formie zabawy, bywa czasem trudniejsza, niż się wydaje i warto się jej uczyć. 




Pomijając warsztaty czas spędzaliśmy też oczywiście na integracji w bardziej powszechnym tego słowa znaczeniu. Nie mogło się obyć bez wyjścia na śnieg- w niektórych przypadkach na narty, w innych- sanki, czy śnieżną bitwę. Pogoda na szczęście dopisała i po raz pierwszy i jedyny w tym sezonie, dane mi było zasmakować rumuńskiego zimowego szaleństwa! Wieczorami też się nie nudziliśmy, postanowiliśmy zrobić międzynarodową, polsko-hiszpańską kolację. Bałagan w kuchni panował nie do opisania, ale wszyscy wszystko zjedli i nawet im smakowało :) Po kolacji zaś- niekończące się gry, rozmowy i wygłupy. No, bo kto by spał w taki weekend...






Myślę, że bardzo dużo nam to dało. Również energii do pracy po powrocie. Zwłaszcza, że jesteśmy dokładnie na półmetku pobytu tutaj. Mógłby to być czas na refleksję, rozmyślanie, co zrobiliśmy, czego nie, co można by poprawić, zmienić, jak wykorzystać najlepiej tę drugą połowę czasu tutaj. Ale chyba nikt o tym szczególnie nie myśli. Po prostu prujemy do przodu z nadzieją, że cokolwiek jeszcze się wydarzy, będzie dobrze. I, że, tak jak postanowiliśmy z Nowym Rokiem- będziemy motylami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz