Mogłoby się wydawać, że skoro mieszkamy ze sobą i pracujemy już od kilku miesięcy, skoro spędzamy ze sobą czas niemal 24/7, nie jest nam coś takiego potrzebne. Ale okazało się, że spojrzenie z innej perspektywy na pewne rzeczy bardzo pomaga i naprawdę można w ten sposób jeszcze bardziej zacieśnić więzi. Rozmowy w czasie warsztatów dały nam możliwość poznania się od nieco innej strony, odkrycia czegoś o sobie. Zabawy natomiast stanowiły świetny element rozrywkowy, same warsztaty wszak byłyby być może nudne.
Przyszło nam zmierzyć się z kilkoma zadaniami. Musieliśmy pracować zespołowo, by osiągnąć rezultaty. Na przykład przeprowadzić jedno z nas przez labirynt. Albo wypracować jak najlepszą strategię przetrwania na pustyni. Mogłoby się wydawać, że to w jakiś sposób głupiutkie, a tymczasem praca zespołowa, choćby w formie zabawy, bywa czasem trudniejsza, niż się wydaje i warto się jej uczyć.
Myślę, że bardzo dużo nam to dało. Również energii do pracy po powrocie. Zwłaszcza, że jesteśmy dokładnie na półmetku pobytu tutaj. Mógłby to być czas na refleksję, rozmyślanie, co zrobiliśmy, czego nie, co można by poprawić, zmienić, jak wykorzystać najlepiej tę drugą połowę czasu tutaj. Ale chyba nikt o tym szczególnie nie myśli. Po prostu prujemy do przodu z nadzieją, że cokolwiek jeszcze się wydarzy, będzie dobrze. I, że, tak jak postanowiliśmy z Nowym Rokiem- będziemy motylami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz